Pan Vyacheslav przeprowadzał u mnie zabieg – tak na początku było to nazywane – usunięcia mocno rozrośniętego węzła chłonnego z podejrzeniem chłoniaka. Z biegiem czasu pan doktor zmienił klasyfikację z „zabiegu” na „operację”, choć był on przeprowadzany w przychodni MSWiA w Łodzi, gdzie rozebrany byłem jedynie do pasa, a na nogach miałem zarówno spodnie jak i obuwie (w którym wszedłem z ulicy). Zmiana klasyfikacji umożliwiła wytłumaczenie dlaczego rana goi się tak długo i są jakieś „efekty uboczne”. Zabieg miał być – jak usłyszałem - „łatwy technicznie”, lecz niestety pan Vyacheslav musiał się natrudzić, bo węzeł był większy, niż się spodziewał. Nie wiem jaki będzie ostateczny efekt tego zabiegu, ponieważ po 3 tygodniach pojawiły się u mnie dziwne objawy w postaci przykurczu żyły/ścięgna/mięśnia (nie wiem dokładnie czego, ponieważ nie kończyłem medycyny) od rany operacyjnej do okolic poniżej klatki piersiowej. Poprosiłem go na wizycie o wytłumaczenie , skąd ten ból oraz wyczuwalna palcami pod skórą „żyłka” się wzięły. Usłyszałem: Vyacheslav Brichkovskiy - W tym momencie nie ma żadnych wskazań, żeby tym się zainteresować. To może być tak, że po zabiegu operacyjnym jakieś takie dolegliwości się pojawiają Artur Wdowiak – Ale co to jest za dolegliwość. Niech mi ją pan nazwie Vyacheslav Brichkovskiy - nie wiem proszę pana, ból Artur Wdowiak - nie ból, to było coś namacalnego grubości sznurka, które było przeciągnięte od tej rany aż dotąd (wskazanie miejsca poniżej klatki piersiowej) Vyacheslav Brichkovskiy - proszę pana nie odpowiem, jeżeli ktoś będzie mógł panu odpowiedzieć na to pytanie, to nie wiem Niestety pan Vyacheslav nie zlecił żadnych badań dodatkowych. Co więcej, sam nie dotknął mojej skóry - najprawdopodobniej bojąc się "koronowirusa" Lekarz ten przede wszystkim NIE ROZUMIE wszystkiego, co się do niego mówi. Kiedy stwierdziłem, że najprawdopodobniej nieskuteczna jest biopsja igłowa, on zrozumiał „i głowa”. Czy taki lekarz powinien leczyć w naszej służbie zdrowia ? Ja oprócz merytorycznej wiedzy oczekuję od lekarza empatii oraz zorganizowania. Zbyt duże pieniądze z naszych podatków są pobierane na służbę zdrowia, abyśmy byli obsługiwani przez – być może uzdolnionych – lekarzy zza wschodniej granicy, którzy nie do końca rozumieją, co do nich mówimy. Być może powinni przechodzić coroczne egzaminy językowe, które będą przepustką do ich dalszej pracy w naszym kraju. Oświadczam jednak iż, jeżeli zostanę przekonany przez lekarza prowadzącego – pana Vyacheslava Brichkovskiyego – lub innego lekarza, który będzie dalej prowadził mnie przez tą całą gehennę diagnostyki onkologicznej, do pozytywnych argumentów przyświecających takiemu traktowaniu, to na łamach tego portalu o tym poinformuję. Pozdrawiam wszystkich pacjentów onkologicznych. Artur Wdowiak