dnia 14.08 mialem bol lewej stopy i ciesnienie w lydce co nie pozwalalo wogole stanac na nodze. Z bolem olbrzymim lewej nogi poszedlem 18.08 do Tuszynkiego..... Zapomnial wystawic skierowan na badania i odeslal do innego ortopedy ktory byl po linii czasu do badania na ktore czekalem prawie tydzien. Jak po dwoch tygodniach od pojawienia sie urazu, poszedlem do niego na wizyte kotrolna to cham wpisal w karte ze chodze normalnie bez zadnych zmian. Dodatkowo w karte wpisal ze jestem prawie wyleczony. TO KURNA CHODZE CZY PRAWIE.... Nie wystawil mi wczesniej L4 bo mialem inne do 23.08, ale jak zwolnienie sie skonczylo to wstecznie nie chcial wystawic bo nie chcial. Tlumaczy sie ze nie moze wstecznie co jest bzdura. Rowniez nie chce wpisac ze nadal utykam przy chidzeniu co zezwoliloby na dwudwniowe zwolnienie zeby doleczyc uraz. ZNIECZULONY CZLOWIEK Z WIEDZA. JAK POWIADA KLASYK "cham sie uparl i mu daj..." Wedlug mnie to czlowiek z problemem emocjonalnym bez wiezi rodzinnych. Nie patrzy na czlowieka tylko na zdarzenie. Rysuje szkic na kartce jak dziala stopa - tylko gdzie zrozumienie dla pacjanta ktorym jestem i kuleje przez dwa tygodnie na jego zalecenia. Do pracy nie moge pojsc bo nie dojde i nie wysiedze a ten sie pozniej wypina. Kierownik placowki na wlabrzyskiej Pani Ewa Madra, przytoczyla kilka porad ale i tak nie mogla nic zmienic w podejsciu Tyszynskiego Artur_stefanski